Na początek chciałabym bardzo, ale to baaaaaaardzo przeprosić was za tak długą zwłokę :c
Jest wena, jest rozdział! ♥
Miłego czytania robaczki. Liczę na komentarze, bo to bardzo pomaga :)))
LUV YA xoxo
__________________________
Jak prawe każdego ranka w Londynie obuziły mnie krople deszczu udezające o wielkie szyby okien w sypialni, naszej sypialni. Odwróciłam się na drugi bok, ale nie zastałam obok siebie Zayn'a.
Zegarek wskazywał 6;38, co wybiło mnie z pantałyku. Gdzie on się podziewa o tej porze?
Wyszłam z łóżka i od razu udałam się do kuchni. Lekko odurzona wczorajszymi emocjami chwiejnym krokiem zbliżałam się ku pomieszczeniu, w którym znalazłam tylko brudne naczynia po jak się domyślam śniadaniu chłopaka. Podciągnęłam jego bokserki, które znalazły się na mnie po naszych nocnych zabawach. Pociągnęłam nosem odczuwając zbyt wielki chłód. Pognałam do pokoju po ciepłe, milutkie skarpety i już mogłam zabrać się za robienie sobie posiłku. Włączyłam radio, a w rytm śpiewu "The way that you look tonight" Eltona Johna i mojego rozbijałam jajka na patelni przygotowując jajecznicę. Strasznie zgłodniałam, więc nie będę się ograniczać. Kiedy zalałam kubek z kawą wodą zasiadłam przy blacie na wysokim kuchennym stołku. Przemierzając wzrokiem i podziwiając wszystko co znajduję się dookoła mnie nie usłyszałam otwierających się drzwi. Zayn złapał mnie w talii, przez co oczywiście się wystraszyłam i część mojego śniadania znalazła się na podłodze. Zeskoczyłam ze stołka mierząc chłopaka w niezadowoleniu i sięgnęłam po ścierkę. Zgarniałam z podłogi resztki jedzenia, a Zayn tylko stał i się gapił.
- Co się tak patrzysz?- spytałam niezadowolona
- Jesteś cholernie seksowna w moich bokserkach- rzucił niskim głosem, posyłając mi buziaka
Odchrząknęłam tylko i zabrałam się za kończenie pracy, którą zaczęłam. Po chwili chłopak znalazł się klęcząc obok mnie.
- Zostaw to- szepnął mi do ucha
- No przecież ktoś musi to posprzątać- ociągałam się, kiedy jego usta sprawnie przekonywały moją szyję, abym odpuściła.- Zayn no proszę cię.
Jego dłonie przeszły na moją talię. Wyprostowałam się, a nim się obejrzałam uciszał moje sprzeciwy głębokim pocałunkiem.Kiedy złapał mnie za dupę ja sprawnie złapałam go w pasie i zaczęłam dźgać palcem.
- Oo księżniczko, to tak się bawimy?- nie było już odwrotu. Poczułam palce w talii i zaczął mnie tak łaskotać, że nie umiałam wytrzymać. Leżałam na ziemi zwijając się ze śmiechu. Błagałam, żeby przestał. Cieszyliśmy się jak dzieci. Dawno takiego czegoś nie przeżyłam.
Biegnąc po krawędziach podświadomości przypominam sobie tylko ból. Fizyczny i psychiczny. Ukojenie nerwów alkoholem lub narkotykami tylko po to, żeby po prostu się nie rzucić na ludzi, którzy tak bardzo dawali o sobie znać, że mnie nienawidzą i nie szanują. Obojętność ze strony rodziny, bezduszność chłopaka. Nie wiem dlaczego, ale z Zayn'em czuję się dobrze. Nie muszę się ograniczać. Mogę mówić i robić to, czego chcę, jednak mam do niego respekt. Prawie nic o nim nie wiem. Muszę się zorientować na mieście. Zapewne ktoś coś wie.
- ej co tu się dzieje?- spytałam niezadowolona, kiedy usłyszałam szamotaninę w kuchni, ale kiedy weszłam do pomieszczenia, pożałowałam.
- Uu kogo my tu mamy? Mała szmato wracaj ze mną do domu- warknął Johny, jak tylko mnie ujrzał.
- wait, o co tu chodzi?- rzucił ostro Zayn, próbując ogarnąć sytuację.
- To jest Johny- szepnęłam cicho, zdecydowanie przerażona.
Kłębek nerwów. Tak można mnie określić. Jego pełen pożądania wzrok przemierzał moją sylwetkę z góry na dół. Wbiłam wzrok w podłogę. Chcę po prostu stąd uciec. Włączyłam zmysł słuchu i tylko przyglądałam się temu incydentowi. Johny krzyczący jak zwykle, oraz Zayn, który zachował całkowity spokój. Dziewczyna, hmm chyba Mel o ile dobrze pamiętam. Stoi w progu wyraźnie rozbawiona tym zdarzeniem. Jest suką, to fakt, ale współczuję jej. Skończy pewnie jak ja. Heh w sumie założę się, że nie wytrzyma z nim tak długo. Widać po niej tą kruchość, ukrytą pod cienką warstwą pewności siebie. Zainteresował się nią taki bad boy jak Johnny, więc czuje się doceniona. Jeszcze pożałuje, że w ogóle go spotkała. Tylko żeby nie było za późno.
- Weź spierdalaj stąd i odwal się od niej na zawsze. Jest moja- powiedział Malik, na co cofnęłam się za jego plecy.
- Nie myślcie, że zostawię to tak. Pamiętajcie. Jeszcze tutaj wrócę i nie wyjdę z pustymi rękami.- krzyknął i wyszedł, ciągnąc za sobą Mel.
Poczułam łzy uwalniające się z moich oczu oraz drżenie ciała. Zayn widząc to przyciągnął mnie do siebie i powtarzał w kółko "jesteś moja skarbie, nic ci się nie stanie".
Nadal roztrzęsiona próbowałam się uspokoić oglądając w telewizji mój ulubiony film- "Avatar". Ręce mocno zacisnęłam na misce czipsów, czekając na Zayn'a. Wyszedł do pracy.. rano też podobno tam był, ale cóż. Kiedy tylko zaczęłam ten temat, natychmiast go przerywał, a ja nie chciałam drążyć. Pogrążyłam się w śnie.
Lawirowałam na granicy snu, a jawy, kiedy poczułam dłoń na ramieniu. Rozbudziło mnie twarde zetknięcie z ziemią, spowodowane nieoczekiwanym gestem.
- Ałć- jęknęłam, pocierając dłonią o pokrzywdzony pośladek.
Zerkając do góry ujrzałam roześmianą twarz Malika.
- Aż tak straszny jest widok mnie po przebudzeniu?- zaśmiał się głośno- Zbieraj się księżniczko, wyjeżdżamy.
-Co?- spytałam oniemiała i strasznie zaskoczona jego nagłym pomysłem.
- Zabieram cię ze sobą na wakacje- odrzucił z radością w głosie, pomykając do szafy po torbę- Pakuj się, proszę cię bardzo.
Jak poprosił, tak zrobiłam. Złapałam w dłonie małą walizkę, którą podał mi chłopak i starannie włożyłam do niej rzeczy, w jakie zaopatrzył mnie wcześniej Zayn.
Przejechaliśmy już chyba setki kilometrów, mijając przy tym rzeki, lasy i pola. Z opartą o boczną szybę głową obserwowałam, jak strugi deszczu spływają po oknie. Jak wielkie krople z każdym przemierzonym dystansem tworzą rozmaite kałuże. Strasznie znużona podróżą nie wiedziałam już co ze sobą zrobić. Kiedy usłyszałam płynącą z samochodowego nośnika moją ukochaną piosenkę, postanowiłam trochę ożywić atmosferę. Podniosłam się i zwinnym ruchem zwiększyłam głośność urządzenia. Wysiliłam płuca, z których zaczęły wydobywać się dźwięki utworu "What I Like About You" zespołu 5 Seconds Of Summer. W pewnym momencie, także Zayn postanowił mi zawtórować. Jego głos był niczym w porównaniu z czyimkolwiek. Ucichłam, a on odwrócił na mnie wzrok wydając z siebie wspaniałe kawałki tekstu:
-
"Keep on whispering in my ear
Tell me all the things that I wanna hear
'Coz it's true, that's what I like about you"
- Jesteś taki wspaniały- szepnęłam, całując go lekko w policzek.
Dalszą część trasy przebyliśmy śpiewając różnorakie piosenki.
Moim oczom ukazał się mały, drewniany domek, stojący na pobrzeżu wielkiej wody. Zerknęłam na zegarek i zdziwiłam się, że dopiero godzina 16;30. Niedawno przestało padać, więc swobodnie mogłam wyskoczyć z auta. Zayn objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, całując w nos.
Zanieśliśmy bagaże do pięknego budyneczku i przygotowaliśmy razem wcześniejszą kolację. Wpałaszowaliśmy kolację i postanowiliśmy ruszyć na spacer. Zachód słońca malował się na niebie. Ponad horyzontem lawirowały ptaki, jakby ciesząc się wolnością. Piasek przesypywał się między palcami stóp, lekko je masując. Spokój, który tutaj panował był czymś idealnym w porównaniu z brudem i głośnością miasta. Londyn ma swoje uroki, ale to miejsce skradło moje serce. Wspaniały krajobraz i najukochańszy chłopak obok. Najpiękniejszym jest to, że panowała między nami cisza, ale nie niezręczna. Nasza małomówność nie była spowodowana wstydzeniem się siebie, lub czymś z tych rzeczy. Rozkoszowaliśmy się idealnością tych chwil. Nagle niespodziewanie chłopak wybiegł parę kroków przede mnie i zaczął się wygłupiać, robiąc gwiazdy oraz salta. Uśmiech nieschodzący z jego twarzy był dla mnie najlepszym z widoków, pomijając widok jego nago.. "Waaaait." zaśmiałam się sama z siebie, uciszając swoje pożądliwe myśli. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Tak los chciał, iż chłopak upadł, a ja na niego. Kiedy próbowałam zejść, on po prostu przerzucił mnie w taki sposób, że leżałam pod nim. Po dłuższym wpatrywaniu się w jego głębokie, miodowe tęczówki poruszyłam się, a on ogarnął, że wypadałoby coś zrobić, czy chociaż powiedzieć.
- Emm, muszę zadać ci pytanie, ale kurde, no ehh..- plątał się w swoich słowach jak nieśmiały czternastolatek, na co cicho zachichotałam- Bo ty chciałabyś zostać moją dziewczyną?- spytał wreszcie, a na jego policzkach dostrzegłam malujące się rumieńce.
- Pewnie, że chcę- szepnęłam w jego usta, które po chwili miały zająć się moimi.
- Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie teraz spotkać- odpowiedział w przerwie między pocałunkami.
Po obejrzeniu zachodu słońca, już o zmroku ruszyliśmy w stronę domu. Idąc w ciszy nie umiałam ukryć mojej wstydliwości, a kiedy chłopak złapał moją rękę automatycznie ją cofnęłam.
- Przepraszam- wydukałam.
- Moja wspaniała dziewczyno, mógłbym wziąć cię pod rękę?- spytał szarmancko i niczym książę skinął, oraz wyciągnął ku mnie rękę.
- Oczywiście- zachichotałam rozbawiona jego postawą.
- Poczekaj chwilę- szepnął i pobiegł w nieznane mi miejsce.
Stałam na całkiem opustoszonej ścieżce, marznąc już trochę. Nieopodal sowa wydała z siebie dźwięki, ale moja zawodząca w tej chwili wyobraźnia płatała mi figle. Wystraszona przestępowałam z nogi na nogę.
Poczułam czyjąś dłoń na swojej talii i zlękłam się, ale jak tylko ucieszone oblicze bruneta pojawiło się przede mną, zdenerwowanie opadło.
- Dla cudownej pani- rzucił wesoło, podając mi watę cukrową.
- Jesteś niemożliwy- zaśmiałam się głośno, odbierając słodki podarunek- Chodźmy już do domu- powiedziałam nadal rozbawiona.
Ruszyliśmy w kierunku naszej małej, drewnianej posiadłości, rozkoszując się swoim towarzystwem.
_____________________________
No cóż tu mogę dodać.. pisane na telefonie, więc przepraszam za błędy ♥