Translate (:

wtorek, 1 kwietnia 2014

Chapter 13.

Jak ostatnio miałam w zwyczaju- wybierałam się do pracy. Czas nie naglił, więc postanowiłam się przejść. Od rana złe przeczucia mnie nachodziły, ale zdecydowałam je zignorować. Wzięłam torebkę z kluczami, zamknęłam drzwi i później udałam się do Starbucks'a po gorącą czekoladę. Gorąca czekolada o poranku. Mniam.
Stojąc w kolejce dojrzałam zakapturzoną postać, która uporczywie mi się przyglądała. Odebrałam swój zakup i czym prędzej opuściłam bar. Przyspieszyłam kroku, serce rozpoczęło agresywne kołatanie. Stąpanie za moimi plecami narastało. Wiedziałam, że nadciągają kłopoty.
Szarpnięcie w nadgarstku potwierdziło najgorsze obawy.
- I co dziwko, zachciało ci się uciekać?- szepnął głos do mojego ucha. Johnny. Kurwa.
- Puść mnie.
- Nigdzie cię nie puszczę, czaisz?- zakpił i pociągnął mnie do wąskiej uliczki.- Myślałaś, że ze mną da się tak po prostu zerwać? O nie, nie, nie. Lepiej zadzwoń do swojego chłoptasia i powiedz, że do niego nie wrócisz, okej?
- Chyba cię pojebało- warknęłam i próbowałam wydostać się z jego żelaznego uścisku. Nie dawał za wygraną.- Zostaw mnie, kurwa.
- Masz go zostawić. Obserwuję cię. Masz 48 godzin.- wysyczał i popchnął mnie tak, że upadłam na ziemię. Najgorszy sen się spełniał.
- Kochanie, halo.- zamachał Zayn przed moimi oczyma
- Co, co się stało?- spytałam niemrawo
- Spaghetti, czy pizza?- uśmiechnął się chłopak, na co odpowiedziałam tym samym
- Spaghetti- rzekłam- idę do toalety, włącz jakiś film- dodałam cicho i udałam się do małego pomieszczenia.
Usiadłam na podłodze i pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Za nią grom kolejnych. Nie mogłam tego powstrzymać. Chłód opanował moje ciało. Przeszywający wskroś i wszerz. Serce szalało, rozpadając się na miliony kawałków. Kap, kap. Łza za łzą lądowała na ciemnej posadzce, tworząc małą kałużę.
- Skarbie co się stało?- spytał Zayn, który wszedł do środka i ujrzał mnie w takim stanie. Cholera, nie przekręciłam zamka.
- Nic, nie przejmuj się mną. Nie warto.- wychlipiałam cicho
- Pewnie, że warto. Jesteś moim światem, kocham Cię.- szepnął, przyciągając mnie do siebie
- Mimo wszystko. Pamiętaj, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Kocham Cię i nigdy nie przestanę, rozumiesz?- złapałam jego twarz między dłonie i pocałowałam czule.
- Bawimy się w Romea i Julię?- zachichotał
- Można tak to nazwać- rzuciłam bezdźwięcznie.
*WŁĄCZCIE TUTAJ ONE DIRECTION- HALF A HEART*~ dopisek redakcji
Godzina 2:30. Nie śpię. On tak. Czuję się niesamowicie chujowo. Biorę w dłoń kawałek papieru, na którym udaje mi się wyskrobać drżącym ruchem list, jakby pożegnalny..
" Witaj, Zayn.
Oh jakie to głupie powitanie. Powinnam zacząć inaczej..
Przepraszam, Zayn.
Muszę odejść. Może kiedyś odkryjesz prawdę, a tymczasem ja nie mogę ci jej zdradzić.
Postaraj się zapomnieć. Pamiętaj, że zawsze będziesz tym jedynym. My only one. Nie zostawiam cię, bo mam kogoś innego. Co to, to nie. Kieruje mną troska. Będę czekać, aż wszystko się uspokoi.
Bez ciebie jestem niczym. Połową człowieka, połową serca.  Odnajdziemy się kiedyś. Prawdziwa miłość wygrywa, prawda?
Przepraszam, kochanie przepraszam.
Twoja Cass x "
Kolejno miliardy łez spadały na białą kartkę, rozcierając tusz pióra. Wzięłam swoją torbę i wyszłam z domu. Uciekłam jak złodziej, ale to jedyny sposób, by chronić najważniejszą osobę w swoim życiu. 
Przychodzi taki czas dla każdego z nas, kiedy trzeba wybrać. Najczęściej chodzi o błahe sprawy, ale zdarzają się dużo trudniejsze decyzje. Być samolubnym i robić wszystko dla swojej korzyści, czy zranić bliską osobę tylko dla jej dobra? Niby łatwe pytanie, ale czy łatwo wybrać? Ból rozdziera, serce rozpada się na kawałki.. miłość to pojęcie dla wielu niezrozumiałe, nie do wytłumaczenia. Taka prawda, że nie da się wyjaśnić prostymi słowami tego uczucia. Wiadomo na pewno, że liczy się szczęście drugiej osoby. Nie własne, tylko istoty, która dopełnia nas pod każdym względem. To jest miłość. Zdolność do poświęceń, wybaczania i chronienia swojej drugiej połowy, nawet jeśli jest to trudne. Podjęłam decyzję. Dla tego chłopaka mogłabym zrobić wszystko.
_____________________________
Taki jakby wstęp do hmm jak widać lekkiej dramy.
Jakie wrażenia? Spodziewałyście się rozstania? Chciałam, żeby było wzruszająco, a wyszło chujowo :/
DZIĘKUJĘ ZA TE 7,5K WEJŚĆ. TAK CHOLERNIE SIĘ CIESZĘ.  SO PROUD. KOCHAM WAS ♥
ROZDZIAŁ ZA NIEDŁUGO POWINIEN BYĆ. WYROZUMIAŁOŚCI, TRZECIA GIMNAZJUM ZOBOWIĄZUJE :C
Luv ya ♥

wtorek, 18 marca 2014

Chapter 12.

- Zayn, proszę, idź już pod prysznic- ponaglałam chłopaka, który uwielbiając się ze mną droczyć już dwudziestą minutę wybierał się do łazienki.
- A co mi zrobisz, jeśli nie pójdę?- rzucił zalotnym i żartobliwym tonem, a zerkając zza ramienia zaczął wachlować rzęsami.
Zachichotałam i rzuciłam w niego poduszkę, na co obronnym gestem uniósł ręce do góry i po kontrataku miękkim jaśkiem, zniknął za drzwiami. Leżałam na łóżku, wsłuchując się w dźwięk wody, dochodzący z pomieszczenia obok
. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Lekkie skrzypienie po drugiej stronie łóżka.. nie, pff.. wielkiego łoża, obudziło mnie, ale nie chciałam tego ujawniać. Wielkie dłonie oplotły moją talię, wtulając się w zagłębienie szyi. Przyciągnął mnie do siebie tak, że bez problemu czułam ciepło jego ciała i zapach czekoladowo-miętowego żelu pod prysznic. Ten zapach niesamowicie ukajał moje nerwy oraz pozwalał rozkoszować się każdym momentem.
Cichy głos przełamał panującą wokół głęboką, nocną ciszę.

"Dziwne, że mówię do ciebie, kiedy śpisz. Jebać to. Jesteś tak piękna, a przez to moja zazdrość sięga zenitu. Każdego kolesia na ulicy, który patrzy na ciebie mam ochotę zabić. Z każdym dniem zależy mi na tobie coraz bardziej kochanie"- szepnął i pocałował lekko mój policzek. Kiedy tylko wtulił się we mnie od tyłu, uśmiechnęłam się do siebie, ciesząc się, że mam tak wspamiałego chłopaka. 
Obudziły mnie szmery za oknami. Szalała straszna burza. Próbowałam zasnąć, niestety na marne poszły moje starania. Wyplątałam się z ciasnych objęć Zayn'a i po cichu ruszyłam do kuchni. Usłyszałam słowa chłopaka brzmiące mniej więcej, że mam szybko wracać. Przytaknęłam mu i wchodząc do pięknego, jasnego pomieszczenia moim jedynym celem była lodówka. Otworzyłam jej drzwiczki i postawiłam na sok pomarańczowy. Przysiadłam na wysokim krześle barowym,  delektując się smakiem gorzkawego napoju. Z zamyślenia wyrwał mnie huk. Kawałki szkła leżały na podłodze. Okno rozpieprzone w drobny mak, a obok kupki pozostałości po nim kamień owinięty białą kartką. Podeszłam na czworaka, ignorując przy tym jakiekolwiek oznaki strachu. Wzięłam papier w dłonie i zamarłam.
- Jezu, skarbie co tu się stało?- spytał zdziwiony Zayn, który wszedł zaspanym krokiem do kuchni. 
Moje milczenie dało mu się we znaki, więc przyczłapał do mnie i usiadł nieopodal. Schowałam kartkę do kieszeni  bluzy, bo nie chciałam, żeby treść wiadomości dotarła do niego.
- Wszystko okej. Ktoś pijany chyba szedł- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Skłamałam. 
Wszystko po to, żeby chronić bliską mi osobę. 

Kolejne dni w tym cudownym miejscu minęły niezwykle uroczo i romantycznie. Bajka jednak dobiegła końca, gdy wróciliśmy do domu. Czułam czyjś wzrok na sobie od samego wyjścia z auta po naszym wyjeździe. Zbieg okoliczności zawsze sprawiał, że znajdowałam się w najniebezpieczniejszym miejscu; nagle samochód prawie mnie potrącił, zdechłe szczury pod drzwiami i wiele innych. Frustracja rosła. Wiedziałam, że nadciąga czas na najgorszą rzecz w moim życiu. 

_____________________

NA SAMYM POCZĄTKU PORUSZĘ WĄTEK, DLACZEGO TAKI KRÓTKI ROZDZIAŁ. A OTÓŻ JAK WIDAĆ DUŻO SPRAW JEST NIEWYTŁUMACZONYCH, A TO DOTYCHCZAS JEST TAK JAKBY PIERWSZA CZĘŚĆ TEGO FF. W DALSZYCH ROZDZIAŁACH WIELE SPRAW SIĘ ROZWIĄŻE, ALE NIE OBEJDZIE SIĘ BEZ ODROBINY DRAMATYZMU, JAK TO NA MNIE PRZYSTAŁO :D 

Nie sugerujcie się więc długością tego, bo to takie krótkie zakończenie tej części pełnej tajemnic ♥

Jeśli macie misiaczki jakieś pytania to piszcie w komentarzach (to tylko chwilka dla was, a mnie strasznie motywuje), albo na twitterze @holyshityolo
Polecam także na wattpadzie bloga 'Dark Sky- Luke Hemmings fan fiction' *-*

TAK BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TE PONAD 6,5 TYSIĄCA WEJŚĆ, BIG HUUUUUUG ♡

Kocham was ♥

wtorek, 4 marca 2014

Chapter 11.

Na początek chciałabym bardzo, ale to baaaaaaardzo przeprosić was za tak długą zwłokę :c
Jest wena, jest rozdział! ♥
Miłego czytania robaczki. Liczę na komentarze,  bo to bardzo pomaga :)))
LUV YA xoxo

__________________________

Jak prawe każdego ranka w Londynie obuziły mnie krople deszczu udezające o wielkie szyby okien w sypialni, naszej sypialni. Odwróciłam się na drugi bok, ale nie zastałam obok siebie Zayn'a.
Zegarek wskazywał 6;38, co wybiło mnie z pantałyku. Gdzie on się podziewa o tej porze?
Wyszłam z łóżka i od razu udałam się do kuchni. Lekko odurzona wczorajszymi emocjami chwiejnym krokiem zbliżałam się ku pomieszczeniu, w którym znalazłam tylko brudne naczynia po jak się domyślam śniadaniu chłopaka. Podciągnęłam jego bokserki, które znalazły się na mnie po naszych nocnych zabawach. Pociągnęłam nosem odczuwając zbyt wielki chłód. Pognałam do pokoju po ciepłe, milutkie skarpety i już mogłam zabrać się za robienie sobie posiłku. Włączyłam radio, a w rytm śpiewu "The way that you look tonight" Eltona Johna i mojego rozbijałam jajka na patelni przygotowując jajecznicę. Strasznie zgłodniałam, więc nie będę się ograniczać. Kiedy zalałam kubek z kawą wodą zasiadłam przy blacie na wysokim kuchennym stołku. Przemierzając wzrokiem i podziwiając wszystko co znajduję się dookoła mnie nie usłyszałam otwierających się drzwi. Zayn złapał mnie w talii, przez co oczywiście się wystraszyłam i część mojego śniadania znalazła się na podłodze. Zeskoczyłam ze stołka mierząc chłopaka w niezadowoleniu i sięgnęłam po ścierkę. Zgarniałam z podłogi resztki jedzenia, a Zayn tylko stał i się gapił.
- Co się tak patrzysz?- spytałam niezadowolona
- Jesteś cholernie seksowna w moich bokserkach- rzucił niskim głosem, posyłając mi buziaka
Odchrząknęłam tylko i zabrałam się za kończenie pracy, którą zaczęłam. Po chwili chłopak znalazł się klęcząc obok mnie.
- Zostaw to- szepnął mi do ucha
- No przecież ktoś musi to posprzątać- ociągałam się, kiedy jego usta sprawnie przekonywały moją szyję, abym odpuściła.- Zayn no proszę cię.
Jego dłonie przeszły na moją talię. Wyprostowałam się, a nim się obejrzałam uciszał moje sprzeciwy głębokim pocałunkiem.Kiedy złapał mnie za dupę ja sprawnie złapałam go w pasie i zaczęłam dźgać palcem.
- Oo księżniczko, to tak się bawimy?- nie było już odwrotu. Poczułam palce w talii i zaczął mnie tak łaskotać, że nie umiałam wytrzymać. Leżałam na ziemi zwijając się ze śmiechu. Błagałam, żeby przestał. Cieszyliśmy się jak dzieci. Dawno takiego czegoś nie przeżyłam.
Biegnąc po krawędziach podświadomości przypominam sobie tylko ból. Fizyczny i psychiczny. Ukojenie nerwów alkoholem lub narkotykami tylko po to, żeby po prostu się nie rzucić na ludzi, którzy tak bardzo dawali o sobie znać,  że mnie nienawidzą i nie szanują. Obojętność ze strony rodziny, bezduszność chłopaka. Nie wiem dlaczego,  ale z Zayn'em czuję się dobrze. Nie muszę się ograniczać. Mogę mówić i robić to, czego chcę, jednak mam do niego respekt. Prawie nic o nim nie wiem. Muszę się zorientować na mieście. Zapewne ktoś coś wie.

- ej co tu się dzieje?- spytałam niezadowolona, kiedy usłyszałam szamotaninę w kuchni, ale kiedy weszłam do pomieszczenia, pożałowałam.
- Uu kogo my tu mamy? Mała szmato wracaj ze mną do domu- warknął Johny, jak tylko mnie ujrzał.
- wait, o co tu chodzi?- rzucił ostro Zayn, próbując ogarnąć sytuację.
- To jest Johny- szepnęłam cicho, zdecydowanie przerażona.
Kłębek nerwów. Tak można mnie określić. Jego pełen pożądania wzrok przemierzał moją sylwetkę z góry na dół. Wbiłam wzrok w podłogę. Chcę po prostu stąd uciec. Włączyłam zmysł słuchu i tylko przyglądałam się temu incydentowi. Johny krzyczący jak zwykle, oraz Zayn, który zachował całkowity spokój. Dziewczyna, hmm chyba Mel o ile dobrze pamiętam. Stoi w progu wyraźnie rozbawiona tym zdarzeniem. Jest suką, to fakt, ale współczuję jej. Skończy pewnie jak ja. Heh w sumie założę się, że nie wytrzyma z nim tak długo. Widać po niej tą kruchość, ukrytą pod cienką warstwą pewności siebie. Zainteresował się nią taki bad boy jak Johnny, więc czuje się doceniona. Jeszcze pożałuje, że w ogóle go spotkała. Tylko żeby nie było za późno.
- Weź spierdalaj stąd i odwal się od niej na zawsze. Jest moja- powiedział Malik, na co cofnęłam się za jego plecy.
- Nie myślcie, że zostawię to tak. Pamiętajcie. Jeszcze tutaj wrócę i nie wyjdę z pustymi rękami.- krzyknął i wyszedł, ciągnąc za sobą Mel.
Poczułam łzy uwalniające się z moich oczu oraz drżenie ciała. Zayn widząc to przyciągnął mnie do siebie i powtarzał w kółko "jesteś moja skarbie, nic ci się nie stanie".

Nadal roztrzęsiona próbowałam się uspokoić oglądając w telewizji mój ulubiony film- "Avatar". Ręce mocno zacisnęłam na misce czipsów, czekając na Zayn'a. Wyszedł do pracy.. rano też podobno tam był, ale cóż. Kiedy tylko zaczęłam ten temat, natychmiast go przerywał, a ja nie chciałam drążyć. Pogrążyłam się w śnie.
Lawirowałam na granicy snu, a jawy, kiedy poczułam dłoń na ramieniu. Rozbudziło mnie twarde zetknięcie z ziemią, spowodowane nieoczekiwanym gestem.
- Ałć- jęknęłam, pocierając dłonią o pokrzywdzony pośladek.
Zerkając do góry ujrzałam roześmianą twarz Malika.
- Aż tak straszny jest widok mnie po przebudzeniu?- zaśmiał się głośno- Zbieraj się księżniczko, wyjeżdżamy.
-Co?- spytałam oniemiała i strasznie zaskoczona jego nagłym pomysłem.
- Zabieram cię ze sobą na wakacje- odrzucił z radością w głosie, pomykając do szafy po torbę- Pakuj się, proszę cię bardzo.
Jak poprosił, tak zrobiłam. Złapałam w dłonie małą walizkę, którą podał mi chłopak i starannie włożyłam do niej rzeczy, w jakie zaopatrzył mnie wcześniej Zayn.

Przejechaliśmy już chyba setki kilometrów, mijając przy tym rzeki, lasy i pola. Z opartą o boczną szybę głową obserwowałam, jak strugi deszczu spływają po oknie. Jak wielkie krople z każdym przemierzonym dystansem tworzą rozmaite kałuże. Strasznie znużona podróżą nie wiedziałam już co ze sobą zrobić. Kiedy usłyszałam płynącą z samochodowego nośnika moją ukochaną piosenkę, postanowiłam trochę ożywić atmosferę. Podniosłam się i zwinnym ruchem zwiększyłam głośność urządzenia. Wysiliłam płuca, z których zaczęły wydobywać się dźwięki utworu "What I Like About You" zespołu 5 Seconds Of Summer. W pewnym momencie, także Zayn postanowił mi zawtórować. Jego głos był niczym w porównaniu z czyimkolwiek. Ucichłam, a on odwrócił na mnie wzrok wydając z siebie wspaniałe kawałki tekstu:
-"Keep on whispering in my ear
Tell me all the things that I wanna hear
'Coz it's true, that's what I like about you"
- Jesteś taki wspaniały- szepnęłam, całując go lekko w policzek.
Dalszą część trasy przebyliśmy śpiewając różnorakie piosenki.

Moim oczom ukazał się mały, drewniany domek, stojący na pobrzeżu wielkiej wody. Zerknęłam na zegarek i zdziwiłam się, że dopiero godzina 16;30. Niedawno przestało padać, więc swobodnie mogłam wyskoczyć z auta. Zayn objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, całując w nos. 

Zanieśliśmy bagaże do pięknego budyneczku i przygotowaliśmy razem wcześniejszą kolację. Wpałaszowaliśmy kolację i postanowiliśmy ruszyć na spacer. Zachód słońca malował się na niebie. Ponad horyzontem lawirowały ptaki, jakby ciesząc się wolnością. Piasek przesypywał się między palcami stóp, lekko je masując. Spokój, który tutaj panował był czymś idealnym w porównaniu z brudem i głośnością miasta. Londyn ma swoje uroki, ale to miejsce skradło moje serce. Wspaniały krajobraz i najukochańszy chłopak obok. Najpiękniejszym jest to, że panowała między nami cisza, ale nie niezręczna. Nasza małomówność nie była spowodowana wstydzeniem się siebie, lub czymś z tych rzeczy. Rozkoszowaliśmy się idealnością tych chwil. Nagle niespodziewanie chłopak wybiegł parę kroków przede mnie i zaczął się wygłupiać, robiąc gwiazdy oraz salta. Uśmiech nieschodzący z jego twarzy był dla mnie najlepszym z widoków, pomijając widok jego nago.. "Waaaait." zaśmiałam się sama z siebie, uciszając swoje pożądliwe myśli. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Tak los chciał, iż chłopak upadł, a ja na niego. Kiedy próbowałam zejść, on po prostu przerzucił mnie w taki sposób, że leżałam pod nim. Po dłuższym wpatrywaniu się w jego głębokie, miodowe tęczówki poruszyłam się, a on ogarnął, że wypadałoby coś zrobić, czy chociaż powiedzieć.
- Emm, muszę zadać ci pytanie, ale kurde, no ehh..- plątał się w swoich słowach jak nieśmiały czternastolatek, na co cicho zachichotałam- Bo ty chciałabyś zostać moją dziewczyną?- spytał wreszcie, a na jego policzkach dostrzegłam malujące się rumieńce.
- Pewnie, że chcę- szepnęłam w jego usta, które po chwili miały zająć się moimi. 
- Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie teraz spotkać- odpowiedział w przerwie między pocałunkami.
Po obejrzeniu zachodu słońca, już o zmroku ruszyliśmy w stronę domu. Idąc w ciszy nie umiałam ukryć mojej wstydliwości, a kiedy chłopak złapał moją rękę automatycznie ją cofnęłam. 
- Przepraszam- wydukałam.
- Moja wspaniała dziewczyno, mógłbym wziąć cię pod rękę?- spytał szarmancko i niczym książę skinął, oraz wyciągnął ku mnie rękę. 
- Oczywiście- zachichotałam rozbawiona jego postawą.
- Poczekaj chwilę- szepnął i pobiegł w nieznane mi miejsce. 
Stałam na całkiem opustoszonej ścieżce, marznąc już trochę. Nieopodal sowa wydała z siebie dźwięki, ale moja zawodząca w tej chwili wyobraźnia płatała mi figle. Wystraszona przestępowałam z nogi na nogę. 
Poczułam czyjąś dłoń na swojej talii i zlękłam się, ale jak tylko ucieszone oblicze bruneta pojawiło się przede mną,  zdenerwowanie opadło. 
- Dla cudownej pani- rzucił wesoło,  podając mi watę cukrową.
- Jesteś niemożliwy- zaśmiałam się głośno, odbierając słodki podarunek- Chodźmy już do domu- powiedziałam nadal rozbawiona. 
Ruszyliśmy w kierunku naszej małej,  drewnianej posiadłości, rozkoszując się swoim towarzystwem.

_____________________________

No cóż tu mogę dodać.. pisane na telefonie, więc przepraszam za błędy ♥

piątek, 7 lutego 2014

Chapter 10.

Przedmowa ;)))
____________________________________________

HEJ DZIEWCZYNY ;3
Pierwsze co, to chciałam przeprosić za tak wielką zwłokę- wena uciekła trochę.
Rozdział może nie najwyższej jakości, ale chyba dłuższy od poprzednich.

Nie będę się rozpisywać, bo dzisiaj piątek- weekendu początek i wybieram się do klubu, tak więc życzę miłego czytania I KOMENTOWANIA MAM NADZIEJĘ ;DDD

LUUUV YA, Malikowa xoxo

_____________________________

Bogu dzięki położyłam się wieczorem obok Zayn'a w łóżku i obok niego się obudziłam.

Spuszczając nogi z łóżka natknęłam się na futrzane kapcie, które nałożyłam czym prędzej na stopy, bo zimno dawało o sobie znać. Rozmyślając o wydarzeniach poprzedniego dnia ruszyłam w kierunku drzwi, ale wychodząc z pokoju naga dupa Zayn'a przemknęła mi przed oczyma.
- Oh tak wcześnie wstałaś?- spytał zdziwiony
- Jest przed 9- odpowiedziałam sucho, zerkając na zegarek i powstrzymując się od spoglądnięcia w stronę chłopaka
- Ah no racja.. Co byś zjadła?- jak gdyby nigdy nic nalał sobie soku do szklanki, stając przy blacie kuchennym i tym samym zasłaniając mi widoki.
- Zrób cokolwiek- usiadłam przy blacie zmarnowana jak po dzikiej nocy
- Widzę, że ktoś z rana w niezbyt dobrej formie- wyrwał mnie z zamyślenia
- Daj mi szklankę i nie pierdol- jęknęłam, oczywiście korzystając z okazji podejrzałam to i owo u chłopaka, który odwrócił się swoją nagą dupcią, aby wyciągnąć mi naczynie.
Napełniłam szkło napojem uśmiechając się pod nosem zaintrygowana wciąż `strojem` chłopaka.
- Nie pomyślałeś może przez chwilę, żeby włożyć jakieś bokserki?- rzuciłam zaczepnie
- Mmm, czyli lubisz mężczyzn w bokserkach- odpowiedział zadziornie- A nie kręci cię to co widzisz teraz?- w zaskakującym tempie znalazł się przy mnie, szepcząc mi cicho do ucha.
Przylgnął do mnie silnie, łapiąc jedną dłonią w dole pleców, a drugą zagłębiając w moich włosach. Pocałunki zaczął od ucha, do którego plótł mi różne świństewka. Po chwili przeniósł je na szyję, przygryzając lekko skórę. Jęknęłam cicho, bo jego czyny wywierały na mnie niesamowite wrażenie.
- Zayn, proszę. Proszę, zwolnij- oderwałam jego usta od siebie
- Powiedz mi dlaczego- jęknął niezadowolony
- Bo znamy się krótko, a ty przytulasz mnie w kuchni, zaznaczając, że jesteś przy tym zupełnie nagi. Do tego szepczesz mi do ucha te wszystkie rzeczy i te genialne pocałunki wooow- mówiłam tak szybko, że niemal się zmachałam
- No dobrze, to idę się ubrać- powiedział, robiąc minę jak małe nieszczęśliwe dziecko
- Jest piątek, więc może gdzieś wyskoczymy?- zaproponowałam śmiało
- No okej, przygotuj się, pójdziemy do klubu- rzucił już z pokoju, do którego się udał w celu nałożenia na siebie ubrań.

*kilka godzin później*

- Zaaaaaayn, co ja mam ubrać?- jęczałam głośno, stojąc przed szafą, w której chłopak zrobił mi nieco miejsca.
- Coś seksownego- poczułam jego dłonie na mojej talii.
- Dobrze wiesz, że wszystkie ciuchy mam u nas, znaczy u.. niego w domu- szepnęłam cicho, myląc się `po drodze`.
- A ja mam coś dla ciebie- powiedział niskim, niezwykle pożądliwym głosem do mojego ucha, zjeżdżając przy tym dłońmi na biodra, lekko `zahaczając` przy tym pośladki.
Odwróciłam się i zobaczyłam otwierające się drzwi. Kiedy chłopak rozchylił drewnianą powłokę i pociągnął za rękę oniemiałam. Widok garderoby, w której wisi co najmniej 10 zestawów ciuchów był niespodziewany. Zastanawiałam się co to za pomieszczenie, ale zniwelowałam wszelkie pomieszczenia `chodzące` mi po głowie począwszy, że to łazienka do pokoju seksu. Ouuuh moje myśli naprawdę przerażają.
- Zayn to wspaniałe, ale ja nie mogę tego przyjąć.- rzuciłam, na co popatrzył w moje oczy wzrokiem przepełnionym żalem i zawodem.
- Dlaczego?- spytał wyraźnie niezadowolony
- Tyle dla mnie robisz.. Wystarczy chyba, że przyjąłeś mnie pod swój dach, a tu jeszcze taką niespodziankę mi robisz.. - poczułam męczące zakłopotanie.
- Proszę Cass, nie sprzeciwiaj mi się- przyparł mnie do ściany i zamknął oczy, jak się domyślam, żeby się uspokoić. Spuściłam wzrok, ale nie musiałam długo czekać, aby poczuć delikatny dotyk jego ust na moich.
Po dłuższej chwili rzucił pytanie, czy będę mu się jeszcze sprzeciwiać, na co nieskładnie odpowiedziałam, ale wyszło na to, że nie. Dlaczego on tak na mnie działa, że nie umiem podjąć właściwego wyboru jak kiedyś? Dlaczego on zawsze przypiera mnie do ściany i omamia idealnymi pocałunkami.. 

Zdecydowałam się na bordową przyległą sukienkę, czarne szpilki i ramoneskę w tym samym kolorze. Pognałam pod prysznic. Za progiem zrzuciłam z siebie założony wcześniej dres i oddałam się kąpielowej rozkoszy. Gorąca woda w wannie okalała moje ciało. Muzyka włączona z telefonu dodawała uroku tej czynności. Piana spoczywała nad moim ciałem, a muzyka ogarnęła moje myśli. Zamknęłam oczy, ale poczułam chłód. Podnosząc powieki ujrzałam nad sobą Zayn'a.
- Co ty tutaj robisz?- niemalże krzyknęłam widząc jego szyderczy uśmiech.
- Muszę się ogolić- odpowiedział i poruszył żartobliwie brwiami, co wydało mi się seksowne
- A nie możesz tego zrobić później?- oburzona zanurzyłam się cała pod białą powłoką.
Usłyszałam jego śmiech. 
- Skarbie, bo się utopisz- rzucił wyraźnie rozbawiony.
Kiedy niechciany w pomieszczeniu gość je opuścił wypełzłam niechętnie z wanny. Założyłam wybrane wcześniej ubrania i zabrałam się za włosy i makijaż. Rozpuszczone włosy i klasyczny makijaż- czarne kreski na górnej powiece, pociągnięte tuszem rzęsy i czerwone usta dopełniły outfit.
Wyszłam spokojnie z pomieszczenia i słysząc stukot szpilek zmierzałam do kuchni. Ujrzałam chłopaka opartego o parapet. Stuknęłam szpilką o posadzkę, aby go wyrwać z zamyślenia.
- Wooow- podniósł głos i zmierzył mnie z góry na dół. Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc wyraźnie się zmartwiłam, że coś jest nie tak.
- Coś nie tak?- powtórzyłam na głos pytanie zadane sobie wcześniej w myślach
- Wszystko na tak- rzucił jakby oniemiały.
Ja natomiast zauważyłam jego czarne rurki, biały t-shirt z nadrukiem i nike na stopach.
Niby zwykły strój, ale na nim wyglądał zjawiskowo. Postanowiliśmy ruszyć w drogę.

Przeciskając się przez tłum spoconych ciał wreszcie dotarliśmy do baru. Zayn oczywiście zapłacił za drinki i pociągnął mnie za rękę w kierunku loży. Usiadłam wygodnie na miękkiej, skórzanej kanapie i napiłam się zakupionego wcześniej napoju. 
Rozmawialiśmy cały wieczór, śmialiśmy się i tańczyliśmy. Poziom upojenia alkoholowego wyraźnie wzrósł, ale nie przeszkadzało mi to. Malik wyciągnął mnie przed lokal i niemal wepchnął do taksówki.
Usiadł obok i szeptał różne rzeczy do ucha. Mój omamiony promilami mózg powoli analizował jego słowa powoli. Niski głos powodował ciarki na mojej skórze i rosnące pożądanie. Wysiedliśmy z taksówki i spokojnie przeszliśmy klatkę schodową, aby następnie z wielkim zapałem zacząć seksualną przygodę.
Wpił swoje usta w moje i całował tak, jakby w tym momencie nic innego się nie liczyło.. bo w sumie tak było. Kazał mi podskoczyć i wziął mnie na ręce, a ja objęłam nogami jego tors. Nie zapomniał o zamknięciu domowych drzwi i pognał ze mną do pokoju, obdarowując całusami moją szyję.
Otworzył łokciem drewnianą powłokę prowadzącą do sypialni i położył, a właściwie rzucił moje ciało na łóżko. "Tak bardzo pragnąłem zedrzeć z ciebie tą sukienkę"- jęknął podniecony przejeżdżając palcem po mojej talii, co doprowadzało mnie na skraj rozpaczy. "Proszę, zrób to"- prawie krzyknęłam nie wytrzymując już rosnącego napięcia. Jak chciał, tak zrobił. Sukienka momentalnie wylądowała za łóżkiem, a on jakby z nostalgią całował moją szyję. Robił to tak, jakby żył w celibacie co najmniej kilka miesięcy, ale cóż mnie to się podoba. Jeździł dłońmi po talii i udach. Zniecierpliwienie rosło. Przejęłam kontrolę i niemal zdarłam z niego koszulkę i zabrałam się za spodnie. Kiedy został w samych bokserkach zakazał mi dalszych działań i sam ściągnął mój stanik. Zębami zdarł majtki. Czułam się jak w raju mimo, że jeszcze nie przystąpił do żadnych szczególnych działań. Zabawialiśmy się z 20 minut. Potem przystąpiliśmy do bardziej dogłębnych działań.


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Chapter 9.




*WSPOMNIENIA, KTÓRE CASS PRZEDSTAWIŁA ZAYN'OWI*

10 lat temu jako dziewięciolatka trafiłam do nowej szkoły. W poprzedniej było wspaniale, miałam wielu znajomych i wszystko było pięknie. 
Nowa placówka przytłaczała mnie swoimi wymaganiami co do zachowania i ubioru. Uczniowie nie byli jak w poprzedniej szkole. Ci byli zazwyczaj sztywni i pozbawieni wigoru, oraz chęci na cokolwiek.
Ale do pewnego czasu dało się to znieść, póki siedząc w naszym pięknym dużym domu i odrabiając lekcje przy mahoniowym biurku usłyszałam dźwięk telefonu oraz nagły płacz mamy. Wybiegłam w swojej różowej sukience na korytarz szukając rodzicielki. Znalazłam ją na parterze, leżącą na kamiennej posadzce wśród kawałków roztrzaskanego marmuru, który niegdyś był posągiem.
- Mamusiu co się dzieje?- szturchałam ją, aż wreszcie podniosła wzrok i spojrzała na mnie zalanymi od płaczu oczyma.
- Skarbie tak się cieszę, że chociaż ty mi zostałaś- powiedziała i przygarnęła mnie do siebie, ściskając jak maskotkę.
Jak później, czyli 2,5 roku później się okazało mój ojciec, który był lotnikiem w Krajowych Siłach Powietrznych zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Podobno miał być to zamach na premiera.
Z dnia na dzień było coraz smutniej. Coraz ponurej. Nadchodząca późna jesień dawała się we znaki. Drzewa opustoszałe z liści straszyły w parkach. Kruki przesiadujące na murach prosiły się o jakiś kąsek pożywienia. Niemal dwunastoletnia ja przemierzałam alejki skweru, kierując się ku sadzawce. Zawsze z tatą tam chodziliśmy karmić kaczki. Byłam tak okropnie samotna. Wielki pusty dom, chodząca jak trup matka, dzieci naśmiewające się ze mnie, że mam tylko mamę.. Stanęłam na barierce, która oddzielała głęboką wodę od dróżki. Przekroczyłam płotek chcąc zakończyć swoje męczarnie. Wskoczyłam. Zimna woda obmywała moje ciało. Głębokość sprawiała ból głowy, ale wszystkie udręki odchodziły. Czułam, że niedługo będę z moim ojcem. Nagle zimny powiew spowił przemoczone ubrania i wdarł się pod nie, powodując gęsią skórkę. Otwierając oczy ujrzałam nie Boga, czy też innego zbawcę, ale chłopaka o okrągłej twarzy, z krótkimi włosami i ślicznymi oczyma. Objął mnie i głaskał po głowie. Okrył przesiąknięte cieczą ciało uspokajając mnie skutecznie. Odprowadził mnie do domu. Jak później się dowiedziałam był trzy lata starszy. Zaczęliśmy od zaczepek na facebook'u, rozmowach online, aż do spotkań. Pierwszy pocałunek. Johny był wtedy taki delikatny. Kiedy odrzuciłam go przestał się cackać. Wtedy właśnie zaczęło się psuć. Przez kolejne lata nie rozmawialiśmy praktycznie ze sobą. Przyszło co do imprezy jakiś rok temu. Najebałam się w trzy dupy powiedzmy sobie szczerze. Odwiózł mnie do domu. Był taki miły.. skoczyliśmy w łóżku. Po kilku normalnych spotkaniach postanowiliśmy zakopać topór wojenny i spróbować być ze sobą. Już nie był tym samym małym, pyzatym chłopakiem, który uratował mnie przed utonięciem. Wyraźne rysy twarzy, poburzona fryzura dodająca mu charakterku.. ale w jego oczach widziałam czyste pożądanie. Kiedyś troskliwy wzrok przerodził się w czysto obsesyjną chęć zadowalania w seksualny sposób przy każdej możliwej okazji. Zdradzał mnie. Doskonale o tym wiedziałam, a mimo to pozwalałam temu niewartemu niczego idiocie na takie zagrania. Przyłapałam go trzy razy na zdradzie. W klubie, na plaży i co najbardziej mnie zabolało- w naszej sypialni. Co ranek budzić się w łóżku, w którym mój chłopak pieprzył jakąś obcą szmatę.. Aż doszło do tego pobicia.. 
Tego pamiętnego dnia- w piątek trzynastego- wstałam rano widząc puste miejsce obok siebie. Pomyślałam, że znowu pracuje chłopaczyna. Ubrałam się w obcisłą sukienkę, poprawiłam włosy i zrobiłam makijaż.. to miał być nasz dzień. Postanowiłam zaskoczyć go i zrobić mu śniadanie. Wchodząc do kuchni nie wiedziałam co zrobić. Czwarty raz przyłapałam go. Posuwał jakąś blondynę na blacie kuchennym. Ona tylko siedziała wydając z siebie dźwięki orgazmu i zadowolenia, a on dumny z siebie pierdolił jakąś babę, kiedy ja spałam. 
- Co do chuja?- zapytałam, odrywając go `od roboty`.
- Ahh, Cass skarbie. Oto Bérénice. Moja piękna francuska przyjezdna- rzucił. Widziałam, że był strasznie nachlany- A teraz zostaw nas. Muszę dokończyć swoje- odgonił mnie ruchem ręki, wbijając się ruchem bioder w dziewczynę, na co jęknęła gardłowo.
Wtedy właśnie postanowiłam się sprzeciwić. Podeszłam bliżej i łapiąc nóż kuchenny zagroziłam małolacie, że ma spierdalać jak najdalej może.
- Ty będziesz na moje dziwki z nożem wyskakiwać?- podszedł spokojnie bliżej, ale to była cisza przed burzą. Poczułam gorąco bijące od mojego policzka, który właśnie mi wycelował. Nie żałuję, że mu się sprzeciwiłam. Gdybym siedziała wtedy cicho nie poznałabym Zayn'a.


*CIĄG DALSZY WYDARZEŃ Z POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU*

Everything. Wie już wszystko o tym, czego unikałam w rozmowie wcześniej. Zaufałam mu. Niech tego nie spierdoli.


Zdecydowaliśmy się na obejrzenie filmów. Z racji, że to wczesny poranek upichciliśmy razem jajecznicę i zjedliśmy, śmiejąc się przy tym niemożliwie.
Dawno nie byłam tak zadowolona z życia. Mogłam robić co mi się podobało i nie krytykował mnie za to. Prawdziwa ja mogłam odkryć swoje pokłady energii. Biegaliśmy po domu goniąc się. Zaliczyłam zimną kąpiel, kiedy chłopak mnie dorwał. Wrzucił do wanny z chłodną wodą i kiedy piszczałam uciszał mnie pocałunkami. Po skończonej zabawie usiedliśmy na kanapie przed jego wielkim telewizorem. Chłopak wziął mnie na kolana i przytulił mocno. Oglądając wspaniałą ekranizację jakiejś znanej książki przeżywałam wszystkie emocje. Zayn śmiał się cicho ze mnie, kiedy płakałam, ale cóż.Po prostu łatwo się wzruszam. Przy najromantyczniejszej scenie w filmie chłopak złapał moją dłoń i splótł nasze place.
`Your hand fits in mine like it's made just for me`

Reszta popołudnia jakoś zleciała. Po obejrzeniu dwóch części `American Pie` i `Wiecznego studenta` zrobiliśmy lazanię na obiad. W kuchni stanowiliśmy zgrany duet. Zabawy z artykułami spożywczymi jak w filmach. To  nie dzieję się naprawdę. Pewnie zaraz obudzę się obok tego łajdaka Johny'ego.
Bogu dzięki położyłam się wieczorem obok Zayn'a w łóżku i obok niego się obudziłam.

_________________________________

No i mamy 9 rozdział woooho :D 
Moja inwencja twórcza wzrasta w nocnych godzinach, więc dodaję o 0;52 *-*
Podoba się rozdział? Mam wieeeeelką nadzieję, że tak :c 


KOMENTUJCIE. DLA WAS TO MOMENT, A DLA MNIE WIELE TO ZNACZY. NAWET GŁUPIA UŚMIECHNIĘTA BUŹKA DODAJE MI KOPA DO PISANIA DALEJ <3 
WŁAŚNIE DZIĘKI DZIEWCZYNIE, KTÓRA W POPRZEDNIM ROZDZIALE LICZYŁA NA ROZWINIĘCIE TEGO WĄTKU ROZPISAŁAM GO SPECJALNIE DLA NIEJ ;*

10 rozdział pojawi się w okolicach weekendu myślę :3

łapcie tutaj na dobranoc tego słodziaka ;3 moja piękna tapeta w telefonie *-*


LUUUUUUUV YA xx /Malikowa

czwartek, 23 stycznia 2014

Chapter 8.

Takie małe rzeczy jak murale wymalowane na kamienicach, czy też gołębie proszące się w parku o kawałek chleba sprawiają, że czuję się tutaj jak u siebie. Jak w swoim własnym, małym świecie.

Po dziesięciu minutach jazdy moim oczom ukazały się małe bloki. Beżowe budynki spowite były kaskadami zielonych liści, niekiedy dało się dojrzeć wychylające się spośród nich drobne białe kwiaty. Spojrzałam na czerwony bukiet róż leżący na tylnym siedzeniu i poczułam obawę przed nadchodzącym.
Chłód ogarnął wnętrze samochodu, kiedy ja kompletnie zamyślona nie spostrzegłam Zayn'a otwierającego drzwi od mojej strony. Wyciągnął rękę , aby mi pomóc wysiąść, ale jak to przystało na moją buntowniczą naturę wyszłam sama, na co usłyszałam silny trzask drzwi za mną. Ciepła dłoń wsunęła się między moje palce. Przeszła mnie wielka nadzieja, że może chłopak już nie jest wkurzony.
Poprowadził mnie ku potężnym, mahoniowym drzwiom, otwierając je zwinnie. Stąpając po jasnobrązowej posadzce podziwiam białe ściany, które pokryte były czarno-białymi fotografiami. Odchrząknął, kiedy stanęłam na dywanie w butach, na co cofnęłam się szybko zrzucając motocyklówki. Stanęłam momentalnie jak wryta, kiedy nad kominkiem zastałam kompletnie inny od reszty obraz. Postać nagiej kobiety.
Zaintrygowana podeszłam bliżej, nie zwracając uwagi, że to nie moje mieszkanie. Przeczytałam nazwisko autora i dostrzegłam "Zayn Malik" .. wooooow..
- Nie mówiłeś, że malujesz..
- Czemu do cholery jesteś tak uparta?- syknął przez zęby zbliżając się w zadziwiającym tempie.
Odsunęłam się,  ale na marne.- odpowiadaj kiedy pytam- rzucił ostro. W jego oczach widzę jakby płomienie.
- Może po prostu taka jestem? Nie wpadłeś na to jeszcze?- odgryzłam się suchym głosem
- Jesteś taka skomplikowana.. ale to sprawia, że tak bardzo Cię pragnę- jęknął, dobierając się do mojej szyi sprawnie obdarowując ją pocałunkami. Złapał dłońmi mą talię, przyciągnął do siebie i zassał część całowanej skóry.
- Będziesz tylko moja- szepnął,  po czym przypomniał mi się JEGO wzrok. Przebijający najgłębsze zakamarki mojej duszy.
- Johny!- krzyknęłam odpychając Zayn'a od siebie.
Popatrzył na mnie zły, ale po chwili dojrzałam.. troskę? Przytulił mnie i dopiero wtedy poczułam, że mam mokre od łez policzki. Każda kropla spływała swoim rytmem na materiał jego koszulki.
- Już dobrze skarbie. Wszystko dobrze- starał się ukoić mnie swoim głosem co o dziwo mu wychodziło. Gładził mi włosy, a każdy jego ruch uspokajał moje nerwy. Poprowadził mnie do kanapy, usiadł i biorąc na ręce usadowił moje pośladki na swoich kolanach.
Wtuliłam się w jego zagłębienie w szyi, tracąc powoli świadomość. Z nim czuję się bezpiecznie.
Obudziłam się widząc za oknami ciemność. Mrok bordowego pokoju z ciemnym łóżkiem, na którym się znajduję przełamuje mała lampka ustawiona w rogu pomieszczenia. Rozkładając się wokół siebie dostrzegłam Zayn'a zajmującego miejsce w fotelu. Chrapiąc cicho wygląda niesamowicie uroczo i niewinnie. Postanowiłam bezdzwięcznie wydostać się z pokoju, żeby wreszcie napić się kawy. Minęłam korytarz wchodząc do przestronnego pomieszczenia moich marzeń. Ekspres stoi na blacie, więc decydując się na latte włączyłam to cudo. Analizując gazetę leżącą obok lodówki dojrzałam niemożliwego. Nagłówek "Złapano czterech przestępców napadających na bank. Johny R., Mario F., Edwardo G. i Stefano M. mają postawione zarzuty" sprawił we mnie poczucie szczęścia, ale i obawy.
- Cholera!- krzyknęłam, kiedy poczułam czyjeś dłonie na swojej talii.
- Przepraszam, to tylko ja- odezwał się Zayn unosząc ręce w geście niewinności- Powiesz mi o co chodziło?
Nie mogę zwlekać i całe życie się obawiać. Wiem, że Malik jest jedyną osobą, która może mi pomóc.
- Siadaj- wskazałam mu miejsce obok siebie i przechwycając moją kawę z jego rąk postanowiłam opowiedzieć mu o Johnny'm.
- Więc? - poganiał mnie, bo na chwilę zaniemówiłam
- Johny to mój były chłopak. To on mnie pobił tak, że trafiłam do tego cholernego szpitala.
- Ale chwila. Przecież rzekomo nie pamiętasz- rzucił oskarżycielsko chłopak
- Sądzisz, że chciałabym się tłumaczyć z pojebania mojego faceta? No właśnie.- skwitowałam jego zarzuty i kontynuowałam. Opowiedziałam o wszystkim. O moim poznaniu z nim, kiedy byliśmy dziećmi, o zakochaniu w 6 klasie, o naszym dorosłym związku, przez który tyle wycierpiałam. Nawet o śniącej mi się w szpitalu scenie na plaży w toalecie z tamtą suką.
Everything. Wie już wszystko o tym, czego unikałam w rozmowie wcześniej. Zaufałam mu. Niech tego nie spierdoli.
_________________________________

Hej miśki ♥ każdy kolejny rozdział ma być długi, ale widzicie co z tego wychodzi XD
Jak tam? :D U mnie ferie dobrze lecą.
Właśnie wracam ze wsi i postanowiłam napisać ten 8 rozdział. Mam nadzieję,  że sie udał i że się wam spodoba :o
Cóż by tu jeszcze..
LUUUUV YAAA CZIKI ♡/Malikowa

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Chapter 7.

Trwaliśmy w tej czynności co najmniej kilka minut, a moje motyle w brzuchu zaczęły szaleć. 
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Kiedy ta chwila namiętności dobiegła końca zrozumiałam,  że muszę lepiej poznać tego chłopaka. Czuję,  że to nie jest najlepszy pomysł, ale przecież raz się żyje. Nie chcę już żyć jak w klatce jak to dotychczas było. Rozwinąć skrzydła i żyć własnym życiem. Zawsze słyszałam pouczenia. Zawsze mną dyrygowano. Najwyższy czas przerwać to wszystko. Zayn nie może się dowiedzieć o mojej przeszłości. Czuję, że on też nie jest ze mną do końca szczery, aczkolwiek może z biegiem czasu to się rozwiąże. Boję się tylko tej chwili, kiedy będę musiała mu wyjawić prawdę o rodzinie i chłopaku, z którym nie miałam okazji zerwać po tym wszystkim co mi wyrządził w ciągu tych kilku miesięcy związku. Nie wiem co Zayn ma w sobie, ale czuję się z nim tak inaczej...tak dobrze. Przysporzył mi wielu powodów do przemyśleń i to dotąd nie mam jasnych odpowiedzi na pytania, które sobie zadaję.
Jak to powiedział Ernst Junger 
"Istnieje kilka wielkich i niezmiennych miar, które pokazują znaczenie człowieka. Do tych miar należy ból; jest on najmocniejszą próbą w łańcuchu, który zwykliśmy nazywać życiem".. 
Najważniejsze i najmądrzejsze słowa jakie kiedykolwiek było mi dane poznać. 
Pomimo ran, które wiele osób zadawało mi co dnia mogłam poczuć życie.

Obudziłam się wczesnym rankiem ze szczęściem, że wreszcie mnie wypisują ze szpitala. Co prawda mam o siebie dbać i wypoczywać, by żebra się zrosły, ale nie będę musiała oglądać więcej tej przepełnionej sterylnością sali. Minęło kilka dni od mojej wymiany zdań z Zayn'em, bo kłótnią tego nazwać nie można. Chłopak przychodzi codziennie z różą. Jest bardzo kochany i widzę, że się stara.
- Wstała już moja kochana?- o wilku mowa. Podszedł i lekko pocałował mnie w usta- Piękny kwiat dla pięknej dziewczyny- dołożył krwistoczerwone kwiecie do już imponującego bukietu w wazonie przy moim łóżku.
- Poczekaj chwilę, tylko się ubiorę- złapałam torbę, którą przywiózł leżącą na krześle i pognałam do łazienki. Zerkając do drobnego bagażu dostrzegłam bordowy sweterek, czarne, obcisłe dżinsy i czarne motocyklowe buty. Założyłam przygotowany strój na szyję dodając złoty łańcuch. Cały wygląd zwieńczyłam ogarnięciem niesfornych fali włosów.
Jest mi głupio, ale po ostatniej sprzeczce ustaliliśmy, a właściwie on ustalił, że nie będę się sprzeciwiać, i kiedy będę w kiego towarzystwie on ponosi koszta za wszystko. Wielka, buntownicza część mnie chciała zaprotestować, ale na nic by się to zdało.
Zayn stał jak zaklęty wpatrując się tępo za okno. Podeszłam cicho i objęłam go od tyłu przytulając się do jego wyrzeźbionych na siłowni pleców. Szybko `przestawił` mnie przed okno usadawiając moje pośladki na parapecie. Kiedy całował mnie namiętnie czułam cholernie zimną szybę na plecach. Jego usta potrafiły zdziałać cuda i przenieść mnie do innego, naszego małego, wspaniałego świata. To tak mało realne, ale wspaniałe uczucie.

Po wypełnionej masie papierów i odebranym wypisie wreszcie wsiadłam do auta. Usadowiłam się wygodnie na fotelu obitym beżową skórą, włączając muzykę. 
- Widzę, że już się ugościłaś- powiedział chłopak z uśmiechem po wejściu na miejsce kierowcy.
- Miałam ten samochód- odpowiedziałam na jego zadane pewnie w myśli pytanie "skąd ona wie jak się to obsługuje?" 
Siedzieliśmy wsłuchując się jedynie w pobrzmiewające w radiu nuty piosenki Beyonce "End of time". 
Cicho nuciłam tekst piosenki spoglądając na okno i ukradkiem na Zayn'a.
- Co ty mi się tak przyglądasz?- spytał, na co momentalnie zrobiłam się czerwona i niewyobrażalnie zawstydzona.
- Nie przyglądam- jęknęłam i szturchnęłam go lekko w ramię, przez co się jedynie zaśmiał i puścił do mnie oczko- Ej, mówiłam gdzie masz mnie zawieźć.- rzuciłam w obawie, bo jechaliśmy nagle w innym kierunku niż hotel, w którym miałam się zatrzymać.
- Maleńka, chyba żartujesz, że pozwolę ci się zatrzymać w tej obskurnej norze- prychnął rozbawiony.
- Proszę cię Zayn. Zawieź mnie do tego jebanego hotelu- zmarszczyłam nos i splotłam ręce. Zauważyłam jego wkurwioną minę i ręce zaciskające się na kierownicy. Nagle z 60 km/h przyspieszył do 100.
Ciężko jest mu utrzymać nerwy na wodzy. 
- Jedziemy do mnie i zero dyskusji- rzucił stanowczym tonem wpatrując się w przód maski jak zahipnotyzowany. 
Wlepiłam wzrok w lewej szybie samochodu* skupiając się na każdym szczególe otaczającego mnie krajobrazu. Kobiety sprzedające tanio cudeńka na środku chodnika, małe dzieci biegające z balonami i wkurzające się na nie matki. Mężczyzna w czarnych wytartych spodniach i szarej marynarce przygrywający na akordeonie. Starsze panie biegnące hardo do autobusu w celu załapania się na jak najlepsze miejsca. Takie małe rzeczy jak murale wymalowane na kamienicach, czy też gołębie proszące się w parku o kawałek chleba sprawiają, że czuję się tutaj jak u siebie. Jak w swoim własnym, małym świecie.



przypis:
* dla zapominalskich w Anglii kierownica jest po prawej stronie ;)


__________________________

No hej, hej czytelniczki.
Jak tam wam weekend minął?
Ja osobiście jestem szczęśliwa, bo mam wreszcie upragnione ferie *-*
Kolejny rozdział, który miał być długi, a wyszło jak zawsze :c 
Powinnam coś dodać w okolicach piątku. Rozumiecie, korzystam z wolności i wybywam z domu (:


CHOLERNIE CHCĘ WAM PODZIĘKOWAĆ ZA TE PRAWIE 2500 WEJŚĆ, WIELE MIŁYCH, PODNOSZĄCYCH NA DUCHU KOMENTARZY I 4 OBSERWATORKI. JESTEŚCIE WSPANIAŁE <3

LUV YAAA CZIKI MOJE xx /Malikowa

piątek, 17 stycznia 2014

Chapter 6.

Na początek mam dla Was wspaniałą piosenkę, która mnie strasznie urzekła (:

___________________________________________________________________

-Maleńka, bo mi się tu rozgrzejesz za bardzo- zaśmiał się cicho, obejmując mnie jedną ręką w talii, wychodząc z windy, która właśnie rozsunęła drzwi.

Podeszliśmy do automatu z gorącymi napojami.
- Czy wy zawsze musicie robić takie cholerne problemy?!- warknął, kiedy nie pozwoliłam mu za siebie zapłacić.
Pierwszy raz widziałam go wkurzonego. Dziwne uczucie, kiedy zauważam bijące od niego zimno, więc odruchowo się odsunęłam krzesło dalej. Przyłożył dłonie do twarzy i zgiął się w pół. Jego ciężki oddech usłyszałam bez problemu. Nie da się ukryć, że zdziwiło mnie zachowanie tego dotychczas spokojnego chłopaka. Momentalnie podniósł się, odstawił kawę i klękając na kafelkowej posadzce złapał moje dłonie całując je.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Już dobrze- uspokoiłam go, przytulając jego tors.- Może już wracajmy?
Kiwając potwierdzająco głową złapał mnie pod rękę i ruszyliśmy ponownie jasnym korytarzem w kierunku wind.
Kiedy staliśmy w metalowym pomieszczeniu chłopak nie odstępował mnie na krok. Stał i przytulał mnie do siebie jak najmocniej mógł.
  • Perspektywa Zayn'a

'Nie mogę być taki jak wcześniej. Nie dla niej. Bezdusznym skurwysynem. Cass nie zasługuje na takie traktowanie. ' powtarzałem sobie w myślach jak modlitwę.
Pierwszy raz odczułem strach przed stratą kogoś bliskiego. Tak, mimo iż dobrze jej nie znam jest dla mnie cholernie bliska. Ma w sobie coś, dzięki czemu nie czuję się jak bezwartościowy dupek. Przytuliłem ją mocno mając nadzieję, że dzięki temu zatrzymam dziewczynę przy sobie. Pocałowałem delikatnie czubek jej głowy na co tylko lekko uniosła kącik ust.
Wyszliśmy z windy, a ja odniosłem klęskę w próbie złapania jej za rękę.  Zakląłem cicho pod nosem, po czym skarciłem się w myślach. Przemierzaliśmy korytarze w ciszy, a jak wiem z doświadczenia to zwiastuje kłótnię po powrocie na salę.
Kiedy otworzyły się drzwi pomieszczenia weszła i rzuciła się na łóżko, a tym chyba zrobiła sobie krzywdę,  bo usłyszałem prawie nieme 'kurwa'. Podszedłem do dziewczyny martwiąc się o nią, na co zostałem odprawiony na krzesło machnięciem dłoni.
- O co ci chodzi?- spytała chłodno nie odrywając wzroku od okna, po którym spływały coraz większe strugi deszczu. Po chwili dodała: Czemu tak się mną kurwa przejmujesz?
Po jej słowach odczułem straszną suchość w gardle.
- To bardziej skomplikowane niż ci się wydaje.- rzuciłem cicho. 
- Co tu może być skomplikowane? Znalazłeś mnie na ulicy pobitą. Tyle. Każdy normalny człowiek dałby sobie już spokój. 
- Czuję, że powinienem. 
- Wytłumacz mi dlaczego- była ciągle nieustępliwa i wyraźnie podniosła głos.- Dlaczego najpierw jesteś strasznie miły, często zabawny, innym razem super seksowny, a chwilę później wkurwiony, bo chciałam sama zapłacić sobie za jebaną kawę?
- Będziesz się kłócić? Nie cieszysz się, że ktoś wreszcie do chuja cię odwiedził? Widzisz tu kogoś innego oprócz mnie?- wykrzyczałem, odczekałem chwilę i dodałem: No właśnie. Ja też nie.
- Tak, bo może byś do cholery mi wytłumaczył o co tu chodzi? Jestem w jakiejś ukrytej kamerze?!- rzuciła wściekła, wymachując przy tym rękoma, co doprowadziło do strasznego bólu złamanych kości.

  • perspektywa Cassie
- Po prostu poczułem coś do ciebie, gdy znalazłem cię na ulicy pobitą i o krok od nędznej śmierci- odparł cicho i spuścił głowę w dół
Po chwili ciszy i rozmyśleń rzuciłam znienacka:
- Pocałuj mnie.
- Co?- podniósł się i patrząc na mnie dostrzegłam w jego oczach iskierki nadziei
- Po prostu mnie pocałuj- nie musiałam kończyć zdania, bo poczułam jego usta na swoich. Te miękkie, ciepłe usta powstrzymały mnie przed jęknięciem z zadowolenia, kiedy przygryzł lekko moją wargę. Zawtórowałam mu tym samym, na co oboje zachichotaliśmy cicho. Wpił się w moje wargi tak i poczułam się tak, jakby nic innego na świecie nie istniało. Poczułam jego zimną dłoń na swoich plecach, na co lekko drgnęłam wpadając mu bardziej w ramiona. Przycisnął mnie dłonią bliżej do siebie. Odległość między nami była zerowa. Każdy jego ruch był łapczywy, ale delikatny. Na chwilę odsunęłam się by zaciągnąć oddech, a w jego oczach widziałam czyste pożądanie. Przylgnęłam do niego ponownie. Trwaliśmy w tej czynności co najmniej kilka minut, a moje motyle w brzuchu zaczęły szaleć. 
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. 

___________________________________________________

No i jest 6. Miał być bardzo długi,  ale napisałam go w szkole i jakoś tak wyszło :3 Następny dodam raczej jeszcze w tym tygodniu :D

PROSZĘ KOMENTUJCIE. TO STRASZNIE MOTYWUJE ♥

LUV YAAA ROBACZKY/ Malikowa

niedziela, 12 stycznia 2014

Chapter 5.

- Piękny film Mel. Nie wiedziałem, że lubisz takie ostre ekranizacje- chwyciłem pilot w rękę, przełączając kanał porno. Postawiłem na mecz football'u.

Obudził mnie księżyc rzucający blask prosto na moją twarz.
- Wypierdalaj- machnąłem ręką i próbowałem tym zgasić świecącego wroga, ale na marne. Obracając się na sofie kilka razy z boku na bok stwierdziłem, że nie zasnę już. Postanowiłem iść wziąć prysznic, który był mi z pewnością potrzebny. Szedłem korytarzem mieszkania zrzucając z siebie po kolei biały t-shirt, czarne obcisłe spodnie i skarpetki. Stojąc przy kabinie pozbawiłem się także bokserek. Odkręciłem kurek z wodą i mogłem zacząć rozkoszować się gorącymi strugami spływającymi po moim ciele. Wziąłem do ręki miętowo-czekoladowy żel i poryłem nim skórę. Nozdrza wypełniła mi dość ostra woń mięty. To niby babskie, ale chuj z tym. Kontynuowałem moją przyjemną kąpiel rozmyślaniami o Cass. To cholernie dziwne, że myślę o niej stojąc nagi pod prysznicem, ale trudno się powstrzymać. Oczywiście prawie nic pod kątem seksualnym, a to z kolei dziwne, bo jest super seksowna, a ja myślę o rozmowach z nią. O jej inteligencji. Dziewczyny, które dotychczas zajmowały moje myśli nie umiały prowadzić konwersacji na jej poziomie. Miło mnie zaskoczyła.
Wychodząc dokładnie wytarłem skórę, założyłem szare dresy i czarny t-shirt, a w garderobie wygrzebałem czarne air force.
Wszedłem do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania, ale zdecydowałem się na samą kawę. Kolejne 2 godziny do szóstej spędziłem na ogarnianiu mieszkania po wczorajszym gościu i Mel. 
Wychodząc z domu chwyciłem kluczyki auta. Pognałem schodami 4 piętra w dół na parking podziemny. Wsiadając do mojego cudeńka włączyłem muzykę i ruszyłem w kierunku miasta.


  • perspektywa Cassie
Od jakiegoś czasu spoglądałam w sufit, spędzając bezsennie pół nocy. Kiedy spojrzałam na zegarek, a on jak na złość wskazywał dopiero szóstą, więc oprócz spodziewanej właśnie wizyty pielęgniarki muszę przeżyć czterogodzinne czekanie na lekarza. Leżałam chwilę, po czym niespokojnie zaczęłam się kręcić zirytowana niezmienną przez obrażenia pozycją. Popatrzałam na zegarek, który już wskazywał pół godziny później. ` Wooohoo progres` pomyślałam, robiąc skrzywioną minę.
Pomiędzy dźwiękiem wskazówek zegara usłyszałam otwierające się cicho drzwi. Pielęgniarka z kolejną kroplówką. Super.
Zamknęłam oczy i udawałam że śpię, bo wtedy była delikatniejsza, ale jedyne co udało mi się dostrzec po chwili, że to chyba nie ona.
Otworzyłam lekko powieki i ujrzałam dobrze znaną mi postać, która dzisiaj miała na sobie szare dresy. Stał przy oknie i wyglądał za nie, dlatego odchrząknęłam skutecznie przerywając jego ciszę.
- Myślałem, że śpisz- szepnął miękko, kiedy się odwrócił w moją stronę.
- Oh daj spokój. Nie przespałam pół nocy.- rzuciłam, próbując zrobić przygnębioną minę, na co on się tylko zaśmiał i ruszył w stronę krzesła stojącego obok mnie. Tak właściwie miał chyba w planie podejście do mnie, bo objął mnie lekko i pocałował w policzek. Uroczo.
- Pomyślałem, że może masz ochotę na coś dobrego- podniósł na moją wysokość papierową torbę, w której dostrzegłam same smakowitości. 
- Przepraszam, ale to oczywiste, że wolę szpitalne jedzenie Zayn- rzuciłam, krzywiąc się trochę, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem po chwili- Pewnie, że zjem coś, tylko podaj mi pilota z łóżka.
Wręczył mi go do dłoni, a ja przy pomocy kilkunastu strzałek wreszcie doszłam do tego jak podnosi się oparcie tego mechanicznego cudeńka.
- Nie boli cię nic?- dopytywał ciągle chłopak
- Nie, nie boli mnie nic. Mam tylko ostro potrzaskane żebra i złamaną rękę. Spokojnie.- powiedziałam pałaszując w tym czasie pączka.- A ty jak spędziłeś wczorajszy dzień?
- Wygoniłem niechcianych gości, zjadłem obiad, pooglądałem tv i w sumie tyle. Poszedłem spać i wstałem w środku nocy. Kojący prysznic jest najlepszy o świcie.
- Mhm kojący prysznic powiadasz- ruszyłam brwiami, na co on się zaśmiał.
- Tak Cass. Wziąłem niewiarygodnie przyjemny prysznic nad ranem- tym razem on poruszył brwiami i puścił do mnie oczko.- Masz chłopaka?- kompletnie zaskoczył mnie tym pytaniem
- Ja, eh, nie, nie mam- skłamałam, ledwie wyjękując te słowa.
- Jak to możliwe, że tak ładna dziewczyna jest sama?- mówiąc te słowa lekko się przybliżył
- Może po prostu dotychczas trafiała na niewłaściwych typów- szepnęłam w jego coraz bardziej zbliżające się usta.
- Przepraszam, że przerywam schadzkę panno Angel- przerwał tą świetną atmosferę lekarz, na co Zayn odsunął się speszony i wyraźnie zbulwersowany zachowaniem starszego mężczyzny- Ale chciałbym zapytać jak się panienka czuje- podszedł bliżej zatrzymując się przy łóżku.
- Coraz lepiej.- ucięłam dość miło
- Nie zaszkodzi jej jak będzie w takiej pozycji?- spytał chłopak wskazując podniesione oparcie mojego łóżka
- Nie, tak właściwie to skoro panienka ma tak troskliwego chłopaka to możecie spróbować się przejść. Oczywiście pan będzie asekurował w razie potrzeby pannę Cassie.- uśmiechnął się lekarz, a ja dopiero po chwili się zorientowałam, że uznał Zayn'a za mojego chłopaka. Chciałam sprzeciwić się tym słowom lekarza, ale mulat uprzedził mnie, wyrażając lekarzowi chęć na oprowadzenie mnie po części szpitala.
- To idziemy?- spytał entuzjastycznie chłopak, chwilę po wyjściu lekarza.
- No okej, tylko pomożesz trochę?- wydukałam niepewnie. Nigdy nie lubiłam się nikogo o nic prosić. 
Podszedł, pomagając mi wstać. Chwycił mnie w talii, a ja przerzuciłam swoją rękę wokół jego ramion. Byłam niewiele niższa od niego. Moje 169cm wzrostu przydało się w tym momencie, bo było mi wygodniej go złapać.
- No to gdzie idziemy?- zaczęłam uśmiechając się przy tym.
Przemierzaliśmy szpitalne korytarze, aż dotarliśmy do windy, bo Zayn zaproponował mi kawę w bufecie mieszczącym się na parterze.
Kiedy weszliśmy do pustego `metalowego pudełka` objął mnie.
- Przepraszam, ale nie umiem się powstrzymać- mówiąc to przycisnął mnie do ściany windy i zaczął intensywnie całować, przy tym podtrzymując mój tył głowy w dłoni, żebym uniknęła spotkania z twardą powierzchnią. Odwzajemniłam ten gest. Trzeba przyznać, że nieziemsko całuje. Toczyliśmy pewnego rodzaju walkę o dominację w tym precedensie i to dodawało pikanterii. Przylgnął do mnie ciałem, zjeżdżając drugą dłonią z pleców na pośladek lekko go ściskając. Nagle przerwał pocałunek i lekko się odsunął na co ja warknęłam z niezadowolenia.
- Maleńka, bo mi się tu rozgrzejesz za bardzo- zaśmiał się cicho, obejmując mnie jedną ręką w talii, wychodząc z windy, która właśnie rozsunęła drzwi.

______________________________________________

Hej, hej :D 

Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od tego, że strasznie się jaram tymi prawie 1200 wyświetleń mimo tylko wstępu i 4 rozdziałów. 
Wooooah dziękuję Wam i obiecuję dłuższe rozdziały, bo akcja jak widać zaczyna się rozwijać xx 

A teraz dość ważne ogłoszenie.
Widzę dużo wyświetleń z innych krajów, nawet afrykańskich co mnie niezmiernie cieszy, ale proszę abyście zostawili po sobie jakiś ślad. Napiszcie komentarz w swoim języku. Byłabym bardzo szczęśliwa.

No co by tu jeszcze. Za tydzień zaczynają mi się ferie (woj. śląskie). Na weekend wybieram się do Wrocławia, więc nic nie dodam. Postaram się jeszcze do piątku napisać co nieco. 
Ferie= więcej pisania 

LICZĘ NA KOMENTARZE. PROSZĘ, ZOSTAWCIE CHOCIAŻ DWA, TRZY, NO KILKA SŁÓW. DLA WAS TO MOMENT, A MNIE TO MOTYWUJE DO DALSZEGO I SZYBSZEGO PISANIA.

LUV YAA ROBACZKI ♥ /Malikowa


środa, 8 stycznia 2014

Chapter 4.

Kiedy wreszcie zdołała spojrzeć na mnie, jej źrenice były powiększone. Z oczu mogłem wyczytać strach i przerażenie, ale także ulgę, że to co jej się śniło, było tylko koszmarem.

- Gdzie jestem? Kim ty jesteś?- szepnęła zachrypniętym i poddenerwowanym głosem
- W szpitalu. Ja jestem.. znalazłem cię pobitą- skwitowałem cicho, rozglądając się po sali
- Kto mnie pobił? Gdzie mnie znalazłeś? Jezu, czemu ja nic nie pamiętam- zaczęła mówić przez łzy, które powoli zbierały się w kącikach jej oczu
- Niestety nie wiem. Nikt tutaj nie chce mi nic powiedzieć- rzuciłem sucho, odwracając głowę w jej stronę.


  • perspektywa Cassie
Kiedy nasze oczy połączyły się poczułam coś dziwnego. Jego źrenice stopniowo zwiększały swoją objętość, zakrywając tym samym miodową barwę. Zaczęłam odczuwać lekkie zakłopotanie, więc odwróciłam głowę w stronę okna wpatrując się w strugi deszczu spływające po szybie.
- Tak więc co cię skłoniło, żeby odwiedzić mnie tutaj?- zaczęłam, nie odwracając wzroku w jego stronę
- Właściwie nie wiem co, ale znalazłem cię w takim stanie i czułem, że muszę- jego zakłopotanie było wyraźnie słyszalne, więc postanowiłam go już nie męczyć
- Jak się nazywasz?- zmieniłam ton na mniej zgorzkniały
- Zayn- odpowiedział z większą pewnością w głosie
- Ja jestem Cassie. Dzięki, że mnie odwiedziłeś. Jak widzisz przychodzą do mnie tutaj tłumy- podnosząc rękę poczułam wielką bezsilność, więc oszczędziłam sobie tego trudu.
Siedział tak chwilę i wpatrywał się we mnie niemo. Usłyszałam dźwięk uchylających się drzwi i zobaczyłam mężczyznę w kitlu, więc założyłam z góry, że to mój lekarz.
- Widzę, że panienka się obudziła. Proszę, niech pan wyjdzie- zwrócił się do Zayna, a ten wychodząc spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?- popatrzył na mnie mężczyzna
- A jak mam się czuć? To logiczne, że nie jest zbyt super- miałam ochotę napluć mu w twarz
- Widzę, że dobry humor cię nie opuszcza. 
- Ja nawet nie wiem co mi się stało. Znaczy Zayn mi powiedział, że znalazł mnie pobitą, ale to tyle- skłamałam. 
Pamiętam jak było naprawdę, ale podroczę się z nimi trochę. Wreszcie ktoś zwraca na mnie uwagę.
- Jesteś na oddziale chirurgi ogólnej. Przewieźli cię tutaj, bo masz nieźle poturbowane żebra i nadgarstek złamany w trzech miejscach.
Zerknęłam na dłoń, którą wcześniej ciężko było mi podnieść i faktycznie widniał na niej gips.
- Wiecie coś jeszcze?- ściągnęłam swój wzrok z okna na mężczyznę, pytając oschle.
Może mieć z 45 lat. Nawet przystojny. Dobrze zbudowany, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, na których widnieje dwudniowy zarost. Nie jest źle.
- Ktoś cię pobił. To pewne.- miałam ochotę mu powiedzieć `no co ty kurwa nie powiesz`, ale powstrzymałam emocje - Kiedy byłaś nieprzytomna zszyliśmy ci pękniętą wargę i opatrzyliśmy knykcie w zdrowej ręce. Chyba lubisz się bić, bo od zwykłych codziennych prac nie ma się takich uszczerbków na zdrowiu.- powiedział arogancko
- Przepraszam, ale chcę spać- rzuciłam na odczepnego i zamknęłam oczy, na co usłyszałam tylko głośne westchnięcie
Pamiętam wszystko. Każdy szczegół z feralnego dnia. Niech się trochę pomęczą. Może kiedyś im powiem prawdę.
Skrzypienie drzwi dało się we znaki i ujrzałam przy nich Zayn'a z pielęgniarką. 
- Zmieniamy kroplówkę- powiedziała, niemal świergocząc na widok chłopaka.
- Super- powiedziałam niby entuzjastycznie, ale z wyraźną nutą poirytowania.
Kiedy wychodziła z sali puściła mu oczko. 
- Jeśli masz zamiar podrywać wszystkie pielęgniarki to opuść ten pokój- jęknęłam wpatrując się chwilowo w sufit, później przeniosłam wzrok na niego
- Nikogo nie podrywam. 
- Okej, jak chcesz to siadaj- wskazałam wolnym palcem na miejsce obok łóżka
- Ile masz lat?- spytał niepewnie
- 19, a ty?- lekko się uśmiechnęłam, żeby przestał być taki wystraszony, ale kiedy próbowałam pogłębić uśmiech poczułam ból wargi grr..
- 20. Hmm czym się interesujesz?- rzucił bardziej otwarcie

Takim sposobem cały wieczór i noc spędziliśmy na rozmowach o zainteresowaniach, pracy. Na żartach przede wszystkim. 
Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez rolety na oknach. Pięknie, cholerna angielska pogoda. Wczoraj ulewa, dzisiaj pogodnie. 
Odwracając wzrok spostrzegłam Zayn'a. Jego twarz okalały strugi słońca, przez co wyraźnie mogłam się przyjrzeć szczegółom. Kości policzkowe pokryte jednodniowym zarostem, długie rzęsy, rozczochrane, ale przy tym idealnie `ułożone` włosy. Poczułam poszerzający się uśmiech na mojej twarzy, dlatego szybko znalazłam inny obiekt obserwacji.
Lekarz przyszedł i oznajmił mi, że mam dzisiaj dużo badań, więc pospiesznie napisałam kartkę dla chłopaka, żeby się nie martwił. 
Pół dnia upłynęło mi na badaniach.


  • perspektywa Zayn'a
Po dzisiejszej nocy spędzonej na rozmowach z Cass stała się bardziej swobodna i mniej naburmuszona na szczęście. Dziwi mnie tylko, że nie chciała rozmawiać o rodzinie.. Nie chciałem jej urazić, więc nie drążyłem tematu. Może kiedyś mi coś powie o nich.
Obudziło mnie słońce. Pieprzona angielska pogoda. Zmartwiłem się, że nie zastałem Cassie na sali, ale zostawiła na szczęście kartkę z informacją gdzie jest, zanim kompletnie oszalałem.
Biorąc telefon do ręki zauważyłem 10 nieodebranych połączeń i 3 sms'y

Na co oczywiście szybko jej odpisałem, bo mnie wkurzyła tym.


Za bardzo się rządzi. Trzeba ją przykrócić wreszcie. Wiążąc się ze mną wiedziała jaki jestem. Mam tylko nadzieję, że Cass szybko się nie dowie o mojej przeszłości.. i o Mel oczywiście. Muszę ją zostawić, ale zacznie odstawiać sceny.. fuck, mogłem się liczyć z tym, że ona taka jest.. nieprzewidywalna. Po jakimś czasie zdecydowałem się zejść na dół na kawę i coś zjeść, bo nie da się ukryć, że głód doskwierał mi coraz bardziej.
Zamówiłem naleśniki z serem, bo skoro jest już 12 to mogę potraktować je jako wczesny obiad. 
Po powrocie na salę i przesiedzeniu dwóch godzin postanowiłem podjechać do domu. Napisałem na kartce Cass, że wrócę jutro. Naprawdę wspaniale mi się z nią gadało. 
Po półgodzinnej jeździe w korkach wreszcie dostałem się pod swój blok. Wszedłem do windy wciskając odpowiedni przycisk. W małym metalowym pomieszczeniu czułem wyraźne zimno. Wygrzebałem z kieszeni klucze i kiedy dostałem się do domu myślałem, że oszaleję z zaskoczenia. Mel nie jak myślałem obrażona, tylko cała w skowronkach pichciła coś w kuchni.
- No chodź tu kochanie- krzyknęła szczęśliwa nie odwracając się, ale kiedy już to zrobiła wpadła w kompletny szok.- O Jezu, myślałam, że nie wrócisz do wieczora z pracy- powiedziała, patrząc na mnie jakby ducha zobaczyła.
Zauważyłem, że spogląda ponad moim ramieniem na co szybko zlokalizowałem obiekt jej obserwacji. Nagi facet stał przede mną. Co kurwa? 
- Co tu się dzieje Mel?- spytałem, wskazując chłopakowi, żeby podszedł bliżej. Chwycił szybko najbliższy leżący ręcznik z krzesła, przewiązując go wokół pasa.- Więc Melanie wytłumacz mi, co ten mężczyzna tutaj robi?- nadzwyczaj spokojnie jak to miałem w zwyczaju zwróciłem się do dziewczyny.
- To nie tak jak myślisz- powiedział chłopak, ale uciszyłem go palcem, nie spuszczając z niej wzroku.
- To jedyny raz, kiedy się z nim spotkałam- szepnęła, przez co facet zaczął się śmiać niemal dławiąc.
- Co proszę? A nie powiesz ile razy u mnie byłaś? Jak wspaniale się poznaliśmy? Jesteś dziwką, wiem o tym od początku.- prychnął, a jego ogniki w oczach błyskały.
- Dobra, Mel wypierdalaj, a ty- zwróciłem się w jego stronę- No cóż, nie mogę zrobić nic innego, jak ci podziękować- uśmiechnąłem się do niego i podałem mu rękę w geście wdzięczności.
Kobieta stała jak wryta, na co miałem ochotę przywalić jej, ale jak to na mnie przystało nie mogłem tego zrobić.
- Dziękuję za uwagę- powiedziałem i udałem się do kuchni sąsiadującej z przedpokojem- Mmm Mel i taki smaczny obiad mi zrobiłaś.
Nałożyłem sobie na talerz spaghetti, wciąż nienasycony szpitalnymi naleśnikami. Do kufla nalałem piwa i usadowiłem się przed telewizorem.
Po włączeniu krzyknąłem do dziewczyny strasznie rozbawiony:
- Piękny film Mel. Nie wiedziałem, że lubisz takie ostre ekranizacje- chwyciłem pilot w rękę, przełączając kanał porno. Postawiłem na mecz football'u. 


_____________________________________________________


Hej, hej robaczki :3
Rozdział trochę dłuższy od poprzednich, ale akcja się musi rozwinąć nooo, wtedy będą dużo dłuższe! :D 
Widzę coraz więcej wyświetleń i z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakujecie *-*

Chciałabym bardzo podziękować @Love__Carrots za zareklamowanie mnie na swoim blogu. Wooooah pomogłaś mi tym dość trochę (:

Hmm.. cóż tu więcej dodać.. 
LUV YAA
YOLO xoxo /Malikowa